W zalewie trzeciorzędnej tematyki wokółsmoleńskiej, chciałbym zwrócić uwagę na kilka kluczowych kwestii, ciągle niewyjaśnionych przez propagatorów wersji zamachowej. W mojej opinii, są one na tyle istotne, że bez odpowiedzi na nie, zamach pozostaje kwestią nawet nie hipotez, a wiary.
Pytanie nr 1 - adresat: prof. Binienda
Jaka była grubość dźwigarów skrzydeł Tupolewa w przeprowadzanych symulacjach zderzenia z brzozą ?
Na odpowiedź na to pytanie, czekam od miesięcy, od kiedy prof. Binienda zaprezentował metodę, jaką z konieczności zastosował do oszacowania tego wymiaru. Przypomnę- z braku dokumentacji musiał posłużyć się niezwymiarowanym i niewyskalowanym szkicem z instrukcji obsługi. Jak sam przedstawiał, założył proporcjonalność rysunku z rzeczywistymi wymiarami dźwigara i metodą porównania wysokości szkicu z grubością skrzydła otrzymał grubość dźwigara ok 13-15 mm. Rysunek dźwigara użyty do obliczeń symulacyjnych umieściłem w czerwonej ramce na tle zdjęcia prezentującego wewnętrzną budowę skrzydła Tu-154. Jak widać proporcje na szkicu i na zdjęciu różnią się zdecydowanie, jako że na szkicu
zastosowano przerwanie w środku wysokości dźwigara. Z takiego przerwanego szkicu nie można uzyskać żadnego oszacowania wymiarów.
Zaś z analizy zdjęć skrzydła i z dostępnych w necie informacji wynika, że grubość dźwigara w miejscu zderzenia z brzozą wynosiła 5-6 mm. Różnica w grubości jest więc prawie trzykrotna.
Pytanie nr 2- adresat: dr Nowaczyk
Jaka była przyczyna dwóch wstrząsów widocznych w zapisach akcelerometru pionowego?
Punktem wyjścia dla hipotezy dwóch wybuchów była, zaproponowana przez K. Nowaczyka interpretacja zapisów czujnika przyśpieszenia
pionowego w okolicy punktu TAWS38. Otóż energia wybuchu miała tam dwukrotnie pchnąć Tupolewa w dół, w krótkim odstępie czasu. Ta sama energia wybuchu miała też oddziaływać na wypuszczone podwozie i na umieszczony w nim czujnik lądowania, którego zadziałanie miało wygenerować zapis TAWS38. Ale ta wersja wydarzeń odeszła do lamusa, po odczytaniu przez Nowaczyka danych ze skrzynki firmy ATM. I jak sam przedstawia to na ostatnich publicznych prezentacjach, zadziałanie czujnika lądowania było spowodowane wahaniami napięcia w instalacji elektrycznej, wywołanymi awariami agregatów prądotwórczych.
Co w takim razie ze wskazaniami akceleratora ? O tym dr Nowaczyk w czasie ostatnich prezentacji milczy. Czyżby w głębi ducha przyznał rację tym,
którzy od poczatku źródło wahnięć tego miernika widzieli w instalacji elektrycznej, na co wskazywały podobne zygzaki w zapisach innych czujników, np w zapisach kąta "roll"?
Co w takim przypadku z mitem założycielskim hipotezy dwóch wybuchów ?
Pytanie nr 3- adresat: autorzy końcowego raportu Zespołu Parlamentarnego d/s Smoleńska
Czy wskazania wysokościomierza barycznego w prezentacji KBWL są dowodem na przelot Tupolewa powyżej brzozy ?
Taką tezę stawiają autorzy raportu. Zaś z dokładnym ustaleniem wysokości barycznej borykali się od początku wszyscy analizujący trajektorię lotu. Dlaczego- bo przestarzała elektronika Tupolewa zapisywała w czarnych skrzynkach tę wysokość bardzo niedokładnie, bo skokowo, a pojedynczy skok wynosił 62,5 m. Dlatego też w raporcie KBWL wykres wysokości barycznej opatrzony jest adnotacją "wartość wyliczona". Jest to przyznanie się do faktu, że eksperci nie dysponują zapisem wskazań WB takimi, jakie wyświetlały się w kokpicie. Nie było więc zapisów, które mogły być bezpośrednio użyte w prezentacji ostatnich sekund lotu. Można było za to próbować odtworzyć wskazania WB wychodząc od zapisów WR i znając konfigurację terenu. Tak więc widoczne w prezentacji wskazania WB należy traktować jako wtórne wobec WR, a przypomnę, że momencie przelotu przy brzozie WR wskazywał 5,1 m. No chyba, że istniał jakiś system zapisu danych WB, o którym komisja Millera nie wiedziała w czasie sporządzania raportu i czym nie pochwaliła się nigdy publicznie, rezerwując tę informację tylko dla ekspertów zespołu Macierewicza.
Pytanie nr 4- adresat: autorzy końcowego raportu Zespołu Parlamentarnego d/s Smoleńska
Czy rozrzut szczątków Tupolewa potwierdza hipotezę dwóch wybuchów w okolicy TAWS38 ?
Analizie rozrzucenia szczątków Tupolewa poświęcona jest całkiem spora część raportu końcowego. Jednak nawet średnio uważny czytelnik zauważy kluczową słabość zastosowanej tam argumentacji- jest nią brak jakicholwiek szczątków kadłuba Tupolewa w okolicy hipotetycznych wybuchów. Szczątki są, ale w strefie, w której samolot przyziemił. A ta jest odległa o około 300 m od TAWS38... Co więcej, autorzy raportu sugerują, że za hipotezą zamachową przemawiają również szczątki leżące przed TAWS38, np część slotu lewego skrzydła znaleziona przy ul.Gubenki, czyli bezpośrednio za brzozą, a daleko od sugerowanego miejsca wybuchów. Może to wpływ pewnego eksperta z Australii, gdzie bumerangi są codziennością...
Mam nadzieję, że te pytania znajdą odpowiedź na niedalekiej już konferencji. Gdyby zaś na to się nie zanosiło, apeluję do tych, którzy się na nią wybierają - za trzy stówy można wymagać, aby być potraktowanym serio.